Kolejny dzień w moim pokoju. Na szafce stoi pudełko z tabletkami, a obok talerz z czterema kanapkami. Wzięłam do ręki talerz z kanapkami i rzuciłam nim o ścianę. Talerz się rozbił, a kanapki się rozwaliły. Wzięłam do ręki pudełeczko z tabletkami i poszłam do łazienki która była moja, tylko moja. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Otworzyłam pudełko, które trzymałam w ręce i wysypałam na moją rękę pięć tabletek. Wrzuciłam je do toalety i zamknęłam pudełko. Spuściłam wodę i wyszłam z łazienki. Położyłam pudełko na szafce i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej takie ubrania. Nie wiem po co wybieram takie ubrania, jak i tak przychodzi tu tylko siostra. Ale to już zostanie. Po prostu lubię wybierać ubrania. Wbiegłam do łazienki i napuściłam wody do wanny. Zdjęłam ubrania i weszłam do wanny. Umyłam się szybko. Wyszłam z wanny i wypuściłam z niej wodę. Ubrałam wcześniej przygotowane ubrania, rozpuściłam włosy i rozczesałam je. Moje włosy były koloru czerwonego. Czemu? Kocham ten kolor. Wcześniej miałam czarne. Spojrzałam się w lustro. Byłam okropna.Dużo rzeczy mnie dziwi. Na przykład jedna. Czemu ludzie mówią mi, że jestem ładna? Jestem brzydka i gruba. Ugh.. nigdy tego nie zrozumie. Wyszłam z łazienki i weszłam do pokoju. Stałam na środku i patrzyłam na rozwalony talerz. Tak jak zawsze. Podeszłam do okna i otworzyłam je na oścież. Zimne powietrze wypełniło pomieszczenie. A przez moje ciało przeszyły ciarki. Usiadłam na szeroki parapet, opierając się o ściankę zaraz obok okna. Ściana była zimna, ale nie przeszkadzało mi to. Usłyszałam delikatne skrzypnięcie drzwi. Nie odwracałam się bo wiedziałam, że to Martina, czy Ashley. Ktoś podszedł do rozbitego talerza. Odwróciłam głowę w stronę tego kogoś.. to był jakiś chłopak. Uśmiechnął się i podszedł do mnie. Ja odwróciłam głowę w stroną okna i patrzyłam na podwórko. Padał deszcz. Idealnie.
- Kim jesteś
? -zapytałam nie patrząc na chłopaka.
- Jestem
Justin - powiedział - I chciałbym z tobą porozmawiać. - wystawił dłoń w
moim w moim kierunku. Spojrzałam na niego i przyłożyłam dłoń do jego klatki
piersiowej i odepchnęłam go.
- A ja nie -
powiedziałam i spojrzałam znów na podwórko.
-
Porozmawiajmy - powiedział i chwycił za krzesło stojące obok szafy. Postawił
ja na środku pokoju
i usiadł
.Patrzył na mnie. Myślał, że mu powiem od razu wszystko?
- Nie mamy o
czym - powiedziałam i oparłam głowę o ściankę. Zamknęłam oczy. I czułam jak zimne
powietrze owiewa moją twarz. Kocham to ! Miałam nadzieję, że Justin sobie
pójdzie. Ale jednak został. - Chciała bym , żeby mama przy mnie była -
szepnęłam do siebie.
- Rozumiem
cię - powiedział, spojrzałam na niego. Siedział na krześle i przyglądał mi się,
uśmiechnął się lekko. Gdybym się ja uśmiechnęła był by cud. - Nie chciała byś
porozmawiać, a potem pójdę? I znów będziesz sama? - zapytał.
- Nie będę z
tobą rozmawiać - wróciłam do podziwiania podwórka, zakochane pary całujące się.
Dziewczyny z uśmiechem na twarzy. Kiedyś też taka byłam... - Możesz iść i tak
się nic nie dowiesz - powiedziałam. Tęsknię za mamą, za tatą. Jedna łza
spłynęła mi po policzku. Szybko wytarłam ją rękawem. Justin wstał i podszedł do
mnie. Chwycił mnie za ramię. Spojrzałam na jego rękę. A potem na niego.- Nie
dotykaj mnie - warknęłam,a on wziął rękę. - Możesz już iść ? - zapytałam.
- Tak, mogę
- powiedział i odłożył krzesło na swoje miejsce - Ale jutro tu wrócę - powiedział
i wyszedł. Zamknął drzwi. Spojrzałam znów na podwórko. Widziałam Justina, jak
wsiada do auta.
Pomachał mi,
a ja odwróciłam głowę w drugą stronę. Nagle ktoś wszedł do pokoju, spojrzałam
na tego kogoś. Była to Madison. Uśmiechnęła się do mnie. To moja ''
przyjaciółka'' , powinnyśmy gadać i śmiać się. Ale tak nie jest. Ona jedyna
mnie rozumiała.
- Cześć -
powiedziała i podeszła do mnie.
- Ta... -
powiedziałam i spojrzałam na talerz.
- Znowu ?
-zapytała - Nie możesz tego zjeść ? -zapytała spokojnie.
- Nie -
syknęłam - Dobrze wiesz, że nie - powiedziałam i zeskoczyłam z parapetu.
Zamknęłam okno i usiadłam na łóżku. Spojrzałam na zegarek była godzina 19:22. -
Możecie mnie już zostawić? - zapytałam spokojnie i położyłam się na łóżku. Patrzyłam na
sufit.
- Chciałabym
ci pomóc - powiedziała
- Mi już nic
nie pomoże - powiedziałam - Wyjdź - pokazałam na drzwi. Tak przeważnie
wyglądają nasze rozmowy. Wyszła i zamknęła drzwi. Chyba przez godzinę patrzyłam
się w sufit.
- Czemu oni
chcą mi pomóc ? - szepnęłam - Nie mogą mnie zostawić ? - zapytałam. Wstałam z
łóżka i poszłam do łazienki. Ubrałam moją piżamę i poszłam się położyć.
Myślałam o tym czy kiedyś z tond wyjdę i czy będę normalna. Może tak,
czasami nudno tu, ale gdy ktoś przychodzi to... Ech nie ważne. Myślałam o
Justinie, po co on tu przyszedł ? Przypomniały mi się jego słowa. ,, Ale jutro
tu wrócę ''. Po co ? Żeby mi pomóż ? Może niekiedy chcę wyjść, ale po co?Żeby
na imprezach się upijać ? Wiecie czemu tak naprawdę tu siedzę ? Nie?
Miałam
chłopaka....
* Retrospekcja *
Byłam w domu i siedziałam na sofie skacząc po kanałach w telewizorze.
Myślałam nad tym co puścić. W telewizorze same bzdury. Usłyszałam dzwonienie do
drzwi. Odłożyłam pilot na stolik przed sofą i poszłam otworzyć. Gdy stanęłam
przed drzwiami, poprawiłam bluzkę i chwyciłam za klamkę.
Do mojego domu wleciał mój chłopak, a za nim leciał jakiś facet. Miał na
głowie kaptur. A jego oczy zasłaniały czarne okulary. Miał pistolet w
ręce. Nawet nie zauważyłam, gdy na moich oczach. Zastrzelił człowieka. Dwa razy
w serce i raz w głowę. Upadłam na podłogę i zaczęłam płakać.
- Jason! - krzyknęłam,a facet podszedł do mnie i przerzucił przez
ramię. Próbowałam się wydostać, kopałam go, robiłam wszystko co w mojej mocy.
Ale nic nie dało. Wsadził mnie do swojego auta. Grubym sznurem związał ręce i
nogi, a na usta przykleił taśmę. Wyszedł z auta i usiadł na miejscu kierowcy.
Odpalił auto i odjechał. Po 20 minutach, byliśmy chyba na miejscu.. nie
wiedziałam, co się stanie.....
* Koniec Retrospekcji *
I od tego momentu
codziennie byłam bita i gwałcona. Byłam ich '' dziwką ''. Wiecie
jak to jest? Nie? To dobrze nikomu bym tego nie życzyła. Byłam tam trzy
miesiące, trzy cholerne miesiące. Później siostra, znalazła mnie. Zadzwoniła na
policję. Ich wpakowali do więzienia, a ja byłam znów w domu. Po dwóch dniach
dowiedziałam się, że mama i tata wyjechali gdzieś, bo nie chcą nas znać. Tak po
prostu nas zostawili. Od tego dnia jestem w moim własnym psychiatryku..
~*~
-Witaj Młoda Damo - usłyszałam jakiś głos, odwróciłam się. Zobaczyłam faceta, był ubrany w czarną skórzana kurtkę, miał czarne rurki i białe trampki. Był to blondyn , a jego oczy zasłaniały okulary.
- Em.. cześć - powiedziałam i zamknęłam oczy. Otworzyłam je, a facet stał przede mną.
- Znowu się widzimy - uśmiechnął się.
- Kim jesteś ? - zapytałam, dopiero teraz zauważyłam, że jestem przywiązana do krzesła.
- Tym, który będzie cię torturował w dzień - spojrzał na mnie - I w noc....
~*~
Obudziłam się cała mokra. Ten sen śni mi się co noc. W moim pokoju już było jasno. Spojrzałam na zegarek na ścianie, była 9:16, młoda godzina. Usłyszałam jak drzwi się otworzyły. Spojrzałam kto wchodzi, był to Justin. Tak wcześnie?
- Czego chcesz ? -zapytałam
- Chcę spędzić z tobą jeden dzień - powiedział i położył na szafkę talerz z dwoma kanapkami i pudełko z tabletkami, oraz szklankę z sokiem.... Chyba jabłkowym. Spojrzałam na niego.
- Dziękuję ? - powiedziałam co brzmiało bardziej jak pytanie.
- Mogę z tobą spędzić jeden dzień ? - zapytał - Obiecuję, że będę miły. - przerwał - Ale ty tez musisz mi coś obiecać - powiedział, zastanowiłam się i pokiwałam głową na tak. Co ja robię ? - Będziesz miła dla mnie - powiedział i się uśmiechnął.
- Noo... - przeciągnęłam ''o'' - Dobra - powiedziałam i spuściłam głowę na dół.
- I.... - powiedział, a ja na niego spojrzałam- Uśmiechniesz się - powiedział.
- Nie za dużo ? -zapytałam i wywróciłam oczami.
- Nie - zaprzeczył - Raczej nie - uśmiechnął się.
- Dobra.... - powiedziałam i podeszłam do szafy. Zapowiada się fajny dzień ! Ta.... bardzo fajny!
- Noo... - przeciągnęłam ''o'' - Dobra - powiedziałam i spuściłam głowę na dół.
- I.... - powiedział, a ja na niego spojrzałam- Uśmiechniesz się - powiedział.
- Nie za dużo ? -zapytałam i wywróciłam oczami.
- Nie - zaprzeczył - Raczej nie - uśmiechnął się.
- Dobra.... - powiedziałam i podeszłam do szafy. Zapowiada się fajny dzień ! Ta.... bardzo fajny!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest i pierwszy rozdział :) Myślimy, że wam się podoba :* ( Czekamy na komentarze ;) To nas motywuje do lepszych rozdziałów :) )
// Sandra☺ & /Nikki♥